niedziela, 29 września 2013

Migawki jesienne


Time goes....nie wiadomo kiedy, nie wiadomo jak i nie wiadomo gdzie. Jeszcze przed chwilą było lato gorące, a już tak szybko przyszła zimna jesień. W moim domu najważniejszy zegar odmierzający czas wyjścia, przyjścia i tak dalej powstał z innego zegara.
Właśnie z takiego jak ten, zegara reklamowego coca coli.  
Zegar został przemalowany, dostał diy wskazówki,  napis z drukarki, diy cyfry i teraz  wygląda tak:

Wisi nad kominkiem, który pokazywałam kiedyś, ale że w ogrodzie ściętych zostało kilka gałęzi, to kominek zyskał na oprawie.



Jako że to migawki jesienne to pierwszy w domu pojawił się wrzos:
Potem były kasztany zebrane w pewien baaardzo deszczowy dzień w drodze do pracy:
Jak jesień to nie obędzie się bez grzybobrania. Grzybów było sporo, ach co za przyjemność. A najpiękniejsze były odgłosy lasu, nawołujące ptaki, dziobiące dzięcioły o 6.30 rano.








Były i one, jak malowane, piękne, a jakie kolory!

I przypomniał mi się ostatni zakup na targu staroci. Chyba coś go zdecydowanie łączy z poprzednim zdjęciem... :-))
A jak o zakupach mowa, to nic tak nie sprawi przyjemność kobiecie, jak zakupy. Co prawda nie był to wymarzony ciuch, ale coś dla domu. Cieszy równie tak samo, zwłaszcza jeśli ceny są dziwne jak na ceny panujące....2 zł, 3 zł, 4 zł itd. Nic nie kosztowało więcej niż 6 zł. część zakupów potrzebuje oczywiście przeróbek i dostosowania do własnych upodobań, ale przecież długie jesienne wieczory przed nami.






Zakupy sh-dowe to dwie kratki i czerń. Ceny nie wygórowane...1 zł. Piękny komplet do kuchni, założony prawie natychmiast i wygląda cudnie.


Ta kratka czeka na swoje 5 minut, bo jeszcze nie wiem co z tej pięknej kratki burberry powstanie.
A z ciotkowatej spódnicy za kolano, powstała spódniczka młodzieżowa dla nastolatki. Na zdjęciu jeszcze niestety przed prasowaniem.
Jak już maszyna została uruchomiona, już dawno czekała inna kratka, i szybko powstały codzienne podkładki na stół.

Jeszcze tylko trochę kuchni z jesiennych warzyw i owoców bez których jesienią nijak nie czuć, że to jesień. 
Jesienna zupa dyniowa z czosnkową grzanką:
Ciasto ze śliwkami

Oczywiście szarlotka:
I już na koniec jesienne kwiaty:



Równie kolorowa jak kwiaty, po ostatniej ulewie jesiennej:

:-)))



niedziela, 1 września 2013

Zmalowane całkiem niedawno

bo w ciągu tego lata. No może oprócz tego wodospadu, który ma swoje zadanie. Ta wersja jest z 2002 roku. Pokazuję go tylko dlatego, bo ciągle maluje się kolejna kopia, a ja swojej nie posiadam. Ta była jedyną, której mogłam zrobić zdjęcie. Wodospad jest celowo rozgałęziony bardzo, ale ostatecznie woda wpływa do jednego miejsca. Widok ten ma zapewnić jego właścicielowi dostatek, bogactwo, obfitość wszystkiego, co tylko życie dać może. Nie wymyśliłam tego sama, ale mająca setki lat chińska tradycja feng shui.
I podobno to działa!
Na żółto zmalowane i według mnie działające lepiej niż feng shui te słoneczniki na 30 rocznicę ślubu rodziców. A to chyba z racji koloru, mocno energetycznej żółci i jakoś tak wesoło się kojarzących kwiatów słonecznika.
I czeka już piękny zestaw -  prezent na urodziny od mojej ukochanej córeczki.
Podoba mi się ten sielsko-wiejski kwiatek, może to będzie temat na obraz?

Tutaj pracy zbyt dużo nie było. Wersja biała anielska, lekko zniszczona, została postarzona. Taka wersja podoba mi się znacznie bardziej

Przed:

Po:
I jeszcze trochę więcej postarzania:

Przed (zdjęcie z sieci):                                                          Po:
   Uchwyty założone tymczasowo, dopóki coś bardziej odpowiedniego znajdzie się.
                                                                                                                                                              
  Koszyczek wiklinowy, spełniający wiele funkcji.
Wersja przed wiadomo...









Na zakończenie lata jeszcze tylko energetyczne kolorki.





:-)))